W najbardziej mroźne dni 2010 roku dostaliśmy maila z prośbą o pomoc dla psa "mieszkającego" z bezdomnymi na Natolinie. Lokum Miśka stanowił karton ustawiony pod drzewem, do którego był przywiązany dość długą smyczą (miał obrożę). Schronienie to było dla psiaka marne. Najgorsze były deszczowe dni. Dzięki reakcji pana Andrzeja z Natolina - który rozesłał apel z prośbą o budę dla Miśka - udało się pomóc psu.
Zawieźliśmy Misiowi ocieplaną nową budę (zrobioną przez pana Andrzeja z Bielan), belkę słomy, suchą karmę, puszki. Psiak został zabezpieczony przeciw pchłom i kleszczom, został również odrobaczony. Misiek okazał się super uroczy. Jest przyjazny do zwierząt i ludzi. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce Misio kulał na przednią łapkę. Okazało się, że ma rozciętą poduszkę. Jako że często jest spuszczany, żeby mógł sobie pobiegać skaleczył sobie łapę. Oczywiście miejsce gdzie przebywa jest bardzo bardzo zaniedbane.