Aby poszukać psa kliknij  psy do adopcji

maj2011

 

Milki dostał udaru !!!

IMAG0568

IMAG0567

 

2-04-2015 r.

Minęło już trochę czasu od tragicznej choroby kotka Milkiego. Na dzień dzisiejszy mamy bardzo dobre wiadomości. Kocurek Milki, mimo wieku i po ciężkiej chorobie jest w dobrej formie. Ostatnie badanie krwi pokazały, że cofnęła się znacznie kreatynina i mocznik całkowicie. Również anemia zaczęła się cofać. Ostanie badanie, echo serca wykazało, że kotek nie ma już wody w opłucnej, i że serduszko nie jest dodatkowo uszkodzone, nawet się poprawiło, chociaż z racji wieku nie jest jak dzwon Zygmunta. Dr Niziołek był ogromnie zaskoczony tak pozytywnym stanem zdrowia, pamiętając, że kotek nie był w stanie chodzić o własnych siłach. Nadal dostaje leki ale tylko 1/2 z poprzedniej dawki - Vetmedin 1.25 oraz Benefortin 5mg. - oba leki po ½ raz dziennie i co 4 dni 1/4 Furosemidu 40 mg. Apetyt ma w normie, chociaż zdecydowanie więcej zje lub się napije kiedy ma podstawione jedzenie kilka razy dziennie i jest jednocześnie głaskany. Radzi sobie całkiem dobrze, chociaż bardzo się obawiałam, że może sobie nie poradzić z powodu bardzo słabego widzenia, było też podejrzenie, że nie widzi. Oczywiście, nie jest to ten sam Milki jeśli chodzi o sprawność. Jest bardziej ostrożny, nie wskakuje wysoko jak wcześniej. Niemalże jak rakieta wybiega na zamknięty korytarz i zwiedza go z dumnie uniesionym ogonkiem do góry trzeszcząc po swojemu. Niestety całkowicie wzroku nie odzyskał, być może z czasem jednak się jeszcze poprawi, lekko kuleje na lewą tylną łapkę i od czasu do czasu zadrży mu delikatnie główka. Nadal uwielbia kiedy jest czule głaskany i kiedy szeptem, tuż za uszkiem mówię do niego kocham, kocham, wówczas mruczy i przeciąga się bardzo zrelaksowany. Nieustająco widać jak bardzo Milki chciałby być tym jednym jedynym. Przychodzi do łóżka i kładzie się bliziutko człowieka licząc na dodatkowe przytulanie, które oczywiście otrzymuje.

MILKI, 26.02.2015 r. Wczoraj wieczorem Milki wrócił do domu, jego stan jest stabilny ale należy być bardzo czujnym i obserwować kotka. Cały czas musi dostawać zalecone leki i długo kapiącą kroplówkę (ok.120ml), raz dziennie. Milkiemu dopisuje apetyt, wchodzi do kuwet bez problemu, wchodzi sam na łóżko i z niego zeskakuje. Jako, że w miejscu zamieszkania Milkiego jest wiele zwierząt, miseczka z jedzeniem jest podstawiana kotkowi kilka razy dziennie. Rezydenci witali kotka różnie, jedne się bały inne wąchały zaciekawione ponieważ Milki bardzo intensywnie pachniał lecznicą. Obowiązek pilnowania Milkiego przed innymi kotkami wzięła na siebie suczka Sara. Jedna z kotek- Gwiazdeczka raczej ze strachu prycha na MIlkiego kiedy on chodzi (więcej śpi, szybko się męczy ale sen to dobry lekarz), wówczas Sara bacznie lustruje teren wokół kotka i nie pozwala do niego się zbliżyć. Sama jak tylko może myje jego ucho i sprawdza czy wszystko jest ok. dotykając nosem do czoła rekonwalescenta. Milki z pewnością nie widzi, chociaż są momenty, że sprawia wrażenie jakby się czemuś przyglądał, może odzyska wzrok, w końcu wyszedł z bardzo, bardzo ciężkiego stanu w bardzo krótkim czasie. O ile państwo pamiętają znalazłam Milkiego 14.02 wieczorem leżącego na podłodze, temperaturę ciała miał niemierzalną. Próbował wstawać już piątego dnia. Cały czas był w inkubatorze, tlen na początku podawany był cały czas, potem chwilowo. Wyniki krwi poprawiły się nieznacznie. Lekarze twierdzili, że Milki wygląda lepiej niż badania wykazują. Załączyłam aby mogli państwo zobaczyć poprawę. Głównym problemem Milkiego jest serduszko, dr. Niziołek jest bardzo ostrożny w rokowaniu. Kolejna wizyta za miesiąc jeżeli stan będzie stabilny w razie czego mamy jechać natychmiast. Bardzo serdecznie dziękuję za wsparcie finansowe dla Milkiego oraz troskę (telefony, maile z zapytaniem o zdrowie i szczere życzenia powrotu do zdrowia). Na dzień dzisiejszy koszty leczenia Milkiego to kwota 1338.00 zł, w tym badania krwi, neurolog, echo serca, USG. Zebraliśmy 650.00 zł. Jest to dla nas bardzo duża pomoc, oczywiście nadal prośba o wsparcie finansowe dla wdzięcznego kotka Milkiego jest aktualna.

Wspaniały, kochany kot Milki dostał udaru w sobotę 14.02.2015 r. w same Walentynki. Będziemy ogromnie wdzięczny za wsparcie finansowe dla kotka. Koszt całkowity w tym momencie nie jest możliwy do określenia, na dzień dzisiejszy tj. 16.02.2015 to kwota ok. 500.00 zł. Będziemy na bieżąco informować państwa o stanie zdrowia Milkiego i kosztach leczenia. Chcąc pomóc Milkiemu można również kupić coś w sklepiku Fundacji lub kupić cegiełkę dla Milkiego a kwotę uzyskaną ze sprzedaży przeznaczymy na leczenie kotka. Milki stracił trochę na wadze i futerko nie było najładniejsze. Zawsze był ślicznym puchatym, dorodnym kotkiem. Zrobione miał echo serca (mięsień serca trochę "zużyty") ale  nie było widać przyczyny zmian u MIlkiego. RTg klp. również nie wykazał nic szczególnego, USG lepsze niż kiedykolwiek, kiedyś były obecne struwity- zniknęły, badanie kału - były candida - również i to zostało wyleczone, badanie krwi nie wykazało nic poza nieznacznie podniesioną kreatyniną i mocznikiem ale taki poziom utrzymywał się od ok 5 lat. Kiedy dostawał leki na serduszko wyniki były bardzo zbliżone do normy, natomiast badanie moczu wykazało krew w moczu i barwniki krwi - lekarze nie wiedzieli skąd się pojawiły te zmiany w moczu. Milki miał normalny apatyt, który ok. 3 tygodnie temu trochę się zmienił, kotek chciał jeść częściej i jadł z wilczym apatytem - łykał nie gryzł - ok 5-6 razy dziennie ale nie tył (nie był to normalny apatyt), nie przejadał się, nie było wymiotów, biegunek. W sobotę 14.02. kiedy szedł w pewnym momencie zrobił jedno koło, potem drugie, trzeciego już nie ale chwilkę postał tak jakby był zdezorientowany przez kilka sekund. Wiedziałam, że nie jest to zdrowy objaw ale było to takie krótkie, że nie trwało dłużej niż 1 minutę. Milki wszedł na swoje posłanko wcześniej cos zjadł, tak że wszystko wyglądało normalnie. Wróciłam do domu po ok. 5 godzinach. Widok był wstrząsający. Milki leżał we krwi pomieszanej ze spienioną śliną, szybko oddychał i miał otwarty pyszczek (co u kota jest bardzo niebezpieczne). Kiedy wzięłam kotusia na ręce krzyczał. Natychmiast z "prędkością światła" byłam z Milkim w lecznicy, w której nie było koniecznego sprzętu do ratowania kotka. Miał wówczas temp. 32 stopnie. Otrzymał wszystkie leki jakie na tą chwilę mógł dostać. W ciągu krótkiego czasu, opatulony, w nagrzanym samochodzie został zawieziony do lecznicy gdzie czekał już nagrzany inkubator. Kotek od razu dostał tlen i ciepłą kroplówkę. Po chwili przestał dyszeć. temperatura wzrosła do prawidłowej po 5 godzinach. Wszystkie symptomy, że kot reaguje na to co powinien, były prawidłowe. Jednak stan bardzo ciężki i rokowania bardzo ostrożne. Noc minęła przeplatana co - 4 godziny atakami. Dostawał odpowiednie leki i spał, kroplówka ponownie podłączona bardzo wolno kapała ok. 3 godziny. Kiedy odwiedziłam Milkiego był spokojny ale bardzo, bardzo zmęczony, był świadomy, bardzo delikatnie reagował na mój głos i dotyk. Tak silny atak podniósł nieznacznie parametry wątrobowe i nerkowe. W dniu dzisiejszym (16.02) kotek sam przemieścił się po inkubatorze (teraz już tlen nie jest potrzebny ale temp. 38 stopni musi być utrzymana) i nawet chwilkę posiedział. Chce jeść i je z apetytem niewielkie porcje karmy (apetyt taki jak przed atakiem), zjada karmę KD (puszki), lekarz prowadzący Milkiego od dnia przyjęcia stwierdził, że rokowania są już lepsze i nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, ale nadal ostrożne. Cały dzień nie było ani jednego ataku. Podnosił główkę kiedy do niego mówiłam, patrzył kiedy wołałam go po imieniu, mruczał kiedy głaskałam go delikatnie i całowałam za uszkiem jak to zawsze uwielbiał. Przeciągał się spokojnie, oddychał równo. Jest kontaktowy, świadomy ale nadal zmęczony. W środę – 20 tego lutego zawiozę kotusia do neurologa, niestety on nie mógł przyjechać do Milkiego. Wcześniejszy transport był zagrożeniem życia. Jest w Milkim wola życia, nie widać w jego pięknych oczach, że chce nas opuścić. Muszę mu pomóc wrócić do domu, sam sobie nie poradzi. Ma wszelkie odruchy zachowane jak u zdrowego kota. Słaby jest ale tego typu choroba wymaga czasu. Znam wiele zwierząt, zarówno kotów jak i psów, które przeszły udar i obecnie cieszą się dobrym zdrowiem.

Milki, ur. 15. 04. 2000 r.

Obejrzyj piękne zdjęcia kota do adopcji na odległość Milkiego z czerwca 2012.

Milki został znaleziony w piwnicy bloku przy ulicy Broniewskiego jako dorosły wykastrowany kocurek. Był bardzo wychudzony z powodu dręczących go problemów z układem pokarmowym, które jak się okazało, spowodowane były chorobą trzustki.

Długotrwała dieta przyniosła ogromną poprawę, jednak nadal Milki nie może jeść wszystkiego. Koniecznie musi dostawać suchą karmę Hills lub Royal Canin, może też jeść dobre puszki Felix lub Gourmet, od czasu do czasu świeżą wołowinę lub drób. Dostaje też ulubione witaminki Eltam. Popija to wszystko niegazowaną wodą mineralną lub domaga się odkręcenia kranu i pije cieknącą wodę prosto z kranu. Milki jest cudownym kotem, potrafi bardzo dokładnie komunikować swoje potrzeby, kiedy i jak chce być głaskanym.

Bez reszty poddaje się pieszczotom Danusi, pokłada się różowym brzuszkiem do góry. Lubi rozmawiać, jest bardzo towarzyski. Jako jedyny z całej gromadki wita wszystkich radośnie, nawet obce osoby. Jest kotem dominantem z silną osobowością - nawet największy kot robi się malutki przy wymianie spojrzeń z Milkim i schodzi mu z drogi. Do "łapoczynów" raczej nie dochodzi. Do innych kotów odnosi się z rezerwą, czasem tylko, kiedy jest w świetnym humorze, bawi się z nimi w berka.

Tel. 833-81-30, 693-34-99-78.

Podziel się